Było takie miejsce w domu, gdzie nikt nie zaglądał.
Brudny, ciemny kąt, zupełnie opuszczony.
Tam właśnie siedział skulony, pluszowy miś.
Kiedyś piękny, puszysty i o ładnej barwie mlecznej czekolady.
Teraz już niestety brunatny, mocno zakurzony.
I smutny.
Smutny, bo od dawna nikt go nie przytulał.
Ani on nikogo nie tulił.
Siedział w tym kącie bardzo, bardzo długo.
W końcu przecież dzieci dorosły, a dorośli nie przytulają pluszowych misiów.
I tak został sam, niechciany i zapomniany.
Miś z nosem na kwintę zastanawiał się ciągle: „Czy źle przytulałem?”.
Myślał i myślał, a z czasem smutniał coraz bardziej.
Aż w końcu ktoś sobie o nim przypomniał.
I wyrzucił go do śmieci.